Kto pokochał pierwszy władzę?
Kto przestraszył pierwszy się cienia?
Kto zniszczył pierwszą przyjaźń?
Kto otworzył pierwsze więzienia?
Chłopcy z Placu Broni, Wystarczy żyć
Czasami
słyszę, że któryś kraj wprowadza nowoczesne technologiczne rozwiązania w zakresie
obrony antyrakietowej. Podobno należy się obawiać, że pewnego dnia na nasze
domy, podwórka, szkoły, szpitale, przedszkola i place zabaw spaść mogą bomby,
zdolne w jednej chwili zamienić nasze codzienne życie w koszmar. Czasami widuję
popularnonaukowe, telewizyjne programy, w których ktoś z szaloną pasją i dzikim
zachwytem opowiada o najnowszym modelu karabinu, granatu czy czołgu. Czy te
narzędzia mają w sobie cokolwiek fascynującego? Czy może raczej w pewnych
ludziach istnieje skłonność do takich fascynacji?
W trakcie II
wojny światowej tysiące ludzi ginęły w obozach zagłady. W czasie, kiedy dzieci szły do komór
gazowych, nieliczni, wybitnie przedsiębiorczy przedstawiciele mordowanego
właśnie narodu realizowali kokosowe interesy, upychając miliony na objętych
ścisłą tajemnicą bankowych kontach. Wojna czy obóz jeniecki to bardzo
specyficzne przykłady sytuacji ekstremalnych. Ktoś musiał jednak obmyślić
niezwykłą wizję oczyszczenia świata z gorszych ras ludzkich, ktoś inny
zaprojektował zaś zdumiewającą i bezprecedensową machinę eksterminacji. Ktoś
został kapo, a ktoś nawiązał z najeźdźcą owocną, lukratywną współpracę. Ktoś z
entuzjazmem poniósł też w świat pochodnię chorobliwej filozofii segregacji i
nienawiści, a skutki zmasowanej, ksenofobicznej propagandy odczuwamy do dziś.
Wszelkie tego
typu idee rodzą się w bardzo szczególnych umysłach. Najprawdopodobniej bowiem
przeciętny, szczęśliwy i żyjący swoim małym szczęściem człowiek nie hoduje w
głowie wizji oczyszczenia świata z mniej udanych podgatunków człowieka ani nie
znajduje upodobania w rozmyślaniach na temat skutecznej i nowoczesnej maszyny
tortur. Wreszcie – zarabianie na nieszczęściu i zadawaniu cierpienia również chyba z zasady nie leży w ludzkiej naturze.
Kraj, który
jako jedyny użył broni atomowej w celach bojowych, w jednej chwili mordując
dziesiątki tysięcy ludzi, za swoje oficjalne motto przyjmuje In God we trust.
Napis tej treści widnieje, o ironio, na zielonkawych banknotach dolarowych -
być może amerykański bóg po prostu również lubi pieniądze. To zresztą tylko
jeden z niezliczonych przykładów bezczelnej egzaltacji supermocarstwa, którego
prezydent, słuchając państwowego hymnu, z nabożnym i pełnym smutnej zadumy
wyrazem twarzy, teatralnym gestem układa dłoń na piersi.
Od zarania
dziejów człowiek cynicznie wykorzystywał człowieka. Któregoś dnia ktoś zauważył
pewnie, że oszustwo jest świetnym narzędziem manipulacji i postanowił ułatwić
sobie życie, z rosnącą wirtuozerią piorąc mózgi swoim nieco mniej sprytnym
towarzyszom. Z upływem dziejów pranie mózgu przybierało coraz bardziej subtelne
formy. W czasach dzisiejszych wychowanie czy najbardziej nawet prymitywna
polityczna propaganda z powodzeniem zastępują bat i inne formy bezpośredniego
przymusu. Tak, jak zawsze, ktoś, kosztem
ofiar w rozmaitej postaci, realizuje własne, egoistyczne interesy. Nie ma
większego znaczenia, czy narzędziem działania są młodzi, amerykańscy chłopcy,
ginący „za ojczyznę” na Bliskim Wschodzie, czy starsze panie, w imię wyższych
wartości wzajemnie wydrapujące sobie oczy
w walce o krzyż pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie.
Tak czy inaczej, ofiary burzliwych społecznych
procesów dziejowych są w gruncie rzeczy ofiarami czyjejś niepohamowanej
potrzeby sprawowania rządu dusz. Manipulowanie innymi jest zawsze pewną formą
społecznego pasożytnictwa, realizacja własnych zamiarów odbywa się bowiem
niezmiennie czyimś kosztem.
W pewnych
sytuacjach manipulacja przestaje być wreszcie środkiem do celu i w chorym,
zdegenerowanym umyśle staje się czystą przyjemnością, codzienną praktyką,
treningiem czy rytuałem. Kiedy skłonność do cynicznego grania ludźmi i do
zabawy ich uczuciami przyjmuje postać utrwalonej cechy osobowościowej, zwykle
mówimy o psychopatii.
W użyciu
potocznym psychopatia to bardzo pojemne określenie. Kojarzymy z nim skłonność
do wyrafinowanych form przemocy, cynizm i wyrachowanie, brak lub deficyt
wyższej uczuciowości czy wreszcie niecodzienne tendencje agresywne i
sadystyczne. Psychopatia w nasileniu wyraźnie wykraczającym poza istniejący
porządek społeczny i prawny jest w gruncie rzeczy zaburzeniem dość rzadkim. W
wersji miękkiej jest natomiast częścią naszej codzienności – z manipulującymi
pasożytami każdy z nas ma nieprzyjemność obcować na każdym niemal kroku.
Drobnymi objawami psychopatii nasz świat przesycony jest niczym dyskretną,
chłodną wilgocią. Nie mam wątpliwości co do tego, że bóg, jeśli istnieje,
również jest psychopatą, chyba, że zupełnie nie ma wpływu na bieg dziejów i tym
samym dziwny z niego bóg i kiepskie jego bogowanie.
Realizowane na
szeroką skalę, zbrodnicze zamiary to oczywiście skrajny przykład - manipulacja
zmierzająca do eksterminacji całych narodów jest na szczęście zjawiskiem raczej
marginalnym. Należy jednak pamiętać, że
zakres ewentualnych psychopatycznych zachowań jest bardzo szeroki, a przemoc
przyjmować może najrozmaitsze rozmiary i formy.
Obok
przerażających aktów ludobójstwa istnieją małe i ciche dramaty osób subtelnie
maltretowanych w zaciszu czterech ścian własnego domu. Nie zawsze przemoc
oznacza pobicie i nie zawsze krzywdziciel sięga po prymitywne i jednoznaczne
sposoby wyrażania agresji. Czasami terror przyjmuje bardziej wyrafinowane
postacie a ewentualne przykre następstwa niezwykle trudno jest stwierdzić,
poddać badaniu i – przede wszystkim - udowodnić. Bardzo często informacja o
czyjejś wieloletniej nawet krzywdzie nigdy nie wychodzi poza krąg zaburzonego
związku lub systemu rodzinnego i nigdy nie trafia do publicznej świadomości.
Temat przemocy
psychicznej jest tematem ważnym i niezwykle trudnym. Cierpienie emocjonalne nie
pozostawia widocznych blizn a jego objawy nie dają się łatwo zaobserwować. Choć
nasze zasoby wiedzy dotyczącej niefizycznych form agresji stale rosną,
społeczna świadomość problemu cierpienia mentalnego pozostaje na wciąż niskim
poziomie.
Agresor
emocjonalny stanowi zjawisko dość szczególne. Często jest bowiem ostatnią
osobą, którą ktokolwiek mógłby podejrzewać o skłonność do przemocy. Bywa
kulturalny i miły, elegancki i pełen wdzięku, pomocny i współczujący. Jego zaś
niewidzialne trofea to czyjeś zawiedzione uczucia, wykorzystane bez reszty
cudze zasoby finansowe czy czyjeś zmiażdżone poczucie własnej wartości. We
własnym, najlepiej pojętym interesie powinniśmy uczyć się, jak rozpoznawać jad
ukryty wśród ciepłych słów i gestów.
Ponieważ ostatnio
często otrzymuję dotyczące tego problemu listy, Czytelnikom polecam mój od
dawna dostępny w Sieci artykuł: Psychopatia. Osobowość nieprawidłowa o cechach dyssocjalnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz