Wszystkim, którzy podobnie jak ja:
- mają dość życia w skonsumpcjonizowanym świecie sztucznych wartości,
- mają gdzieś drabinę i hierarchię społeczną oraz związany z nimi porządek dziobania,
- czują wstręt do zatrutych chorymi ambicjami miast i środowisk,
- nie przepadają za tłumem,
- nie czują potrzeby żarcia aż do pęknięcia żołądka,
- nie uważają zakupów za podstawowy cel swojego życia,
- nie zamierzają wykrwawić się w walce o potocznie rozumiany, przeliczalny na szmal tzw. "sukces",
- nie mają zwyczaju całować nikogo po dupie,
- kochają Bieszczady i muzykę Wolnej Grupy Bukowiny,
- czują nieprzeparty wstręt do galerii handlowych, promocji, wyprzedaży i "specjalnie dla nich przygotowanych ofert",
itd.,
serdecznie polecam krótki film o życiu Władysława Nadopty.
I w ogóle cały cykl o bieszczadzkich zakapiorach. U jednego z nich, w knajpie, za czasów studiów, za piwo grałem na gitarze dla ludzi. Ech, czasy...
myślę, że takich osób jest wiele, tylko ich nie widać. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń